Translate

środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział 28

Usłyszałam warkot silnika i ruszyliśmy w drogę
_______________________________________________________________

Przechyliłam lekko głowę w prawą stronę, wyglądając przez okno. Prawą rękę oparłam o drzwi. W samochodzie była uciążliwa cisza. Nie odzywałam się. Justin też się nie odzywał. Dlaczego? Sama nie wiem. Może po prostu baliśmy się..Nie, stop. Ja się bałam. O Justinie tego powiedzieć nie mogę. Przecież on mnie miał w dupie, zapomniał o jakichkolwiek uczuciach, był egoistycznym dupkiem. Ukradkiem oka spoglądnęłam w stronę chłopaka. Lewą rękę trzymał na kierownicy, zaś drugą luźno na kolanie. Miał na sobie czarne, z opuszczonym krokiem rurki, biały t-shirt z dekoltem w serek a na nim zawieszony nieśmiertelnik. Na stopach zaś miał białe supry. Jego włosy były postawione na żel, jak zawsze. Wysiliłam swój wzrok, patrząc na srebrny nieśmiertelnik zwisający z jego szyi. Były tam jakieś wyryte w nim literki. Dostrzegłam tylko pierwszą z nich "J". Po kilkunastu sekundach sobie odpuściłam. Nie zobaczyłam napisu, ale za to jego sześciopak. Przez ten podkoszulek idealnie było widać kosteczki jego umięśnionego brzucha. Na pewno nie jeden chłopak by mu tego pozazdrościł. Przejechałam swoim wzrokiem wyżej na jego wargi. Oblizał je.
Lekko przygryzłam wargę na ten widok.
Po chwili się ocknęłam. Uświadomiłam sobie że przez dłuższy czas wpatrywałam się w jego ciało, jego usta. Potrząsnęłam głową i zamknęłam usta, które miałam lekko uchylone. Nie, nie śliniłam się, ale nie mogłam powiedzieć, że ten widok mi się nie podobał bo bym skłamała.
Odwróciłam szybko wzrok z powrotem na szklaną szybę wpatrując się w drzewa, które właśnie mijaliśmy. Zacisnęłam lekko dłonie.

Boże, proszę, żeby nie zauważył że na niego patrzyłam.

Chyba naprawdę jest coś ze mną nie tak, jeśli myślę, że po tak "długim" czasie on nie zauważył, że na niego patrzyłam. Ale może jednak? Może jest taki mały promyk nadziei że ...
- Skończyłaś się już patrzyć? - usłyszałam głos Justina.

Zauważył.

- Nie patrzyłam się - broniłam się.
- No tak ty się nie patrzyłaś. Ty się gapiłaś - rzucił Justin posyłając mi sztuczny uśmieszek.

Kurwa.

- Cokolwiek cię uszczęśliwi, Justin - powiedziałam i odwróciłam głowę.
Justin się już nic nie odezwał.
Po jakimś czasie zobaczyłam  rękę chłopaka przed sobą. Otworzył schowek i wyciągnął z niego paczkę Marlboro oraz czarną zapalniczkę.
Prychnęłam.
- Coś Ci nie pasuje? - spytał sarkastycznie Justin.
- Ależ nie, wszystko jest w porządku - odwróciłam się i wymusiłam najbardziej sztuczny uśmiech jaki dałam radę.
Wyciągnął jednego papierosa i włożył go do ust, po czym podpalił.
Paczkę i zapaliczkę włożył z powrotem do schowka.
Lewą ręką wziął swojego papierosa między palec wskazujący a środkowy po czym wypuścił z ust idealne kółka. Uśmiechnął się z satysfakcją i przytknął papierosa z powrotem do ust.
Wywróciłam oczami.
- Nie wywracaj na mnie oczami suko - warknął Justin a na jego szyi pojawiły się żyły.

Obiecuję, on się robi gorszy niż Lucas.

- Bo co mi zrobisz? - odpysknęłam.
To jest chore. Złości się o takie gówno.
- Chcesz wrócić do piwnicy?
Wzdrygnęłam się na myśl o powrocie.
Odruchowo popatrzyłam w okno.
Zacisnęłam usta.
To on mnie wciągnął w to wszystko. To przez niego tutaj jestem. Przez niego muszę robić te wszystkie rzeczy, przewozić narkotyki. Przez niego czuję się jak śmieć i jestem tak traktowana. To wszystko to jego wina.

Boże, w co ja się wpakowałam nawiązując z nim znajomość?

Justin się zaśmiał, wiedząc że uderzył w mój czuły punkt.
Zacisnęłam mocno pięści i oczy.
Odwróciłam się w jego stronę.
- Jesteś cholernym dupkiem Justin. Wszystko, powtarzam wszystko to twoja wina. Przez ciebie tutaj jestem, przez ciebie nie mam dalej spokojnego życia, przez ciebie traktują mnie jak gówno. Ty mnie w to wciągnąłeś. Obiecywałeś że wszystko się ułoży, że stąd wyjdę. I co?! Jadę z tobą w tym cholernym aucie po kolejną dostawę narkotyków. Nie wiem co mnie czeka po powrocie, nie wiem czy dożyję następnego dnia. Ty się nie musisz martwić o swoją własną dupę, pewnie nawet nigdy nie miałeś takiej "potrzeby". Jesteś w gangu. Jesteś dość ważnym członkiem gangu. Pewnie to największa mafia na świecie. Zabiliście tysiące ludzi, niewinnych ludzi. Jesteście potworami. Pamiętasz co mówiłeś? Że nie chciałeś być w gangu, że cię w to wciągnęli. Jak cię poznałam nie byłeś. Nie byłeś zadufanym w sobie, egoistycznym sukinsynem - wyrzuciłam z siebie to wszystko.
Justin siedział przez chwilę cicho.
Nawet nie zauważyłam, ze przez cały czas płynęły mi łzy. Otarłam je zdecydowanym ruchem ręki.
- Moja wina? Tobie się zachciało iść na cholerny spacer. Ty mnie śledziłaś. Gdybyś tego nie robiła nawet byśmy się nie poznali. Nie mów, że wszystko to moja wina bo tak wcale nie jest. Większość to właśnie twoja! Sama tak mówiłaś.
- Mówiłam. Lubiłam cię, wiesz? Dlatego tak powiedziałam. Nie chciałam żebyś się do cholery czuł wszystkiemu winny. Obiecałeś że mnie wyciągniesz stamtąd. Myślałam że też mnie lubisz...
- Kto powiedział, ze kiedykolwiek cię lubiłem? Może tylko byłem takim cholernym "fajnym chłopakiem" żeby cię tylko wykorzystać? Przelecieć?
- Nie byłeś taki.
- Skąd ty to do cholery możesz wiedzieć?!
- Ty już nie masz uczuć Justin. Nie masz serca.
Justin pokręcił głową dając znak, że nie będzie kontynuował tej "rozmowy".
Włączył radio na maksymalną głośność. Z głośników poleciał Lil Wayne a ja odwróciłam głowę.

Gdy minęło pół godziny wreszcie dojechaliśmy na miejsce.
Nie popatrzyłam na Justina tylko wyszłam z samochodu.
Na dworze było już ciemno. Zobaczyłam ciemnoskórego chłopaka. Podszedł do mnie.
Podeszliśmy razem do bagażnika i wręczyłam mu czarną torbę.
On rozglądnął się dookoła i gdy nie zauważył nic niepokojącego odebrał "przesyłkę". Podal mi białą kopertę wypchaną gotówką i odszedł.
Wsiadłam do samochodu i odjechaliśmy.

Weszłam do fabryki. Na drodze stanął mi Lucas.
- O, wróciliście. Dostarczone?
Skinęłam głową i ruszyłam do kuchni.
Odgrzałam sobie jedzenie i je spożyłam.

Wróciłam do swojego pokoju, wzięłam prysznic, przebrałam się i zmęczona położyłam w łóżku.

*Następnego dnia, wieczór*

Wyszłam z łazienki i moje serce stanęło. Na łóżku siedział jakiś mężczyzna. Miał około czterdziestu lat.
Uśmiechnął się i wstał.
- Kim jesteś? - spytałam.
On nic nie odpowiedział tylko podszedł bliżej. Zaczęłam się oddalać.
- Co pan robi? - spytałam przerażona.
Facet wyciągnął z marynarki srebrną taśmę i zakleił mi usta. Złapał mnie w pasie i rzucił na łóżko. Zaczęłam się wyrywać.
- Nie wyrywaj się. Duża za ciebie musiałem dać - uśmiechnął się obrzydliwie.

Zaczął mnie całować. Łzy ciekły po moich policzkach. Szarpałam się. Na nic.

Boże, dlaczego tak mnie karzesz?

Mężczyzna wyciągnął ze spodni nóż. Moje źrenice się powiększyły. Zaczęłam się jeszcze bardziej wyrywać.
Niech to się skończy.
Rozerwał nożem materiał mojej bluzki. Nadgarstki skleił taśmą, stopy też. Spodni też rozerwał. Wiedziałam, że już nic mi nie pomoże. Zaczął mi odpinać stanik.
Nagle ktoś zapukał do pokoju. Próbowałam krzyczeć, piszczeć. Rzucałam się na łóżku.
Ktoś wszedł do pokoju i ściągnął tego kolesia ze mnie.
Gdy zobaczył kto to był oniemiałam.
To był Justin.
Bili się. Dokładniej Justin bił tego mężczyznę. Po kilku minutach wyrzucił za drzwi tego faceta.
- Spierdalaj - warknął do niego.
Wyprowadził go. Nie wiem gdzie.

Po chwili wrócił. Patrzyłam na niego a on na mnie. Podniósł z podłogi nóż i zmierzał w moją stroną. Znów zaczęłam płakać. Bałam się go. Podszedł do mnie zerwał mi taśmę z ust oraz a rąk i stóp. Patrzyłam na niego nadal przerażona. Justin wstał i podszedł do drzwi. Odwrócił się. Miał łzy w oczach.

- Nie mam serca - zacytował moje słowa i wyszedł.


Piekło było dla mnie równie realne jak koszmary, które nawiedzały mnie co noc. Jedno i drugie miało w sobie więcej realizmu niż moje życiu na jawie ~ Elizabeth Kim.

________________________________________________________________________

Jest nowy rozdział :)
Mam nadzieję że się będzie podobał.
Dziękuję za wszystkie komentarze i uwaga...ponad 12 740 wejść!!!
JESTEŚCIE NIESAMOWICI.
BARDZO BARDZO BARDZO WAS KOCHAM <3
Proszę, jeśli czytacie, komentujcie. Chcę wiedzieć czy mam dla kogo pisać :)
Przeczytasz? = Skomentuj :)
Do następnej
xoxo

10 komentarzy:

  1. booskiee... <3 czekam na NN <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Booże . Super rozdział *=* czekam na nn ~koksi

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. :))
    Czekam na następny . !

    Zapraszam ;aslongasyouloveme12.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. ale boski rozdział..czekam na NN..oby był szybko..:D

    OdpowiedzUsuń
  5. świeetne :D z niecierpliwością czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  7. CUDOWNY CFKERKJFJ
    DAWAJ SZYBKO NOWY NDCJNCJNJKDFNJDFKNVK

    OdpowiedzUsuń
  8. OMFG!!! *.* Kochammmmm!!!! CZekam na nn <33

    OdpowiedzUsuń
  9. Matkooooooooo, jakie to zajebiste. <3
    Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń