Translate

poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział 22

Otworzyłam drzwi i weszłam na korytarz. Już sięgałam po klamkę od drzwi gdy nagle poczułam mocne uderzenie w głowę.
______________________________________________________________________

Obudziło mnie wstrząs auta w którym znajdowałam. Otworzyłam powoli oczy i rozglądnęłam się. Leżałam na podłodze. Bus jechał dosyć szybko. Nagle poczułam bardzo mocny ból z tyłu głowy. Momentalnie usiadłam i złapałam się ręką za bolące miejsce. Poczułam coś mokrego na ręce. Zdziwiona zmarszczyłam brwi i podsunęłam rękę przed oczy by zobaczyć co to było.
Szeroko otworzyłam oczy widząc że to krew. Jeszcze raz dotknęłam tyłu mojej głowy, tym razem całą ręką. Spojrzałam na dłoń i była cała w czerwonej cieczy. Potarłam kciukiem i palcem wskazującym o siebie bo sprawdzić czy to naprawdę krew. Jak to możliwe? Przecież się nie wywróciłam. Zaraz...
Restauracja, Austin, łazienka, ból.
To mogło oznaczać tylko jedno... ktoś mnie porwał. 
Oparłam się o ściany busu w którym jechaliśmy, podkuliłam nogi pod brodę i objęłam je ramionami a twarz schyliłam w dół. Z moich oczu popłynęły łzy. Dlaczego właśnie ja? Czym ja zawiniłam? Dlaczego muszę być cały czas krzywdzona przez los, czemu nie mogę być szczęśliwa? Porywają mnie, chcą mnie zabić, wsadzają w jakieś gówno i każą mi wykonywać ich zachcianki. To dla mnie za dużo. Tak bardzo chciałabym zobaczyć teraz Harry'ego, Austina, mamę, tatę lub.. Justina. Tak, Justina. Nie wiem dlaczego ale bardzo za nim tęsknię. Czasami jest naprawdę nieznośny ale nawet wtedy coś mnie do niego ciągnie. Jakaś "magiczna siła". Mogłabym z nim cały czas rozmawiać, śmiać się czy po prostu milczeć. Byle by był obok mnie. Czy ja zaczynam coś do niego czuć? Nie... jeszcze nie ale kiedyś pewnie w końcu zacznę. Stop! To się nie może stać. Przecież ja nie wiem czy on by wtedy czuł to samo. Raz mam wrażenie że ma mnie za przeproszeniem w dupie a potem że jestem jego przyjaciółką. Już się sama nie mogę połapać. Dobra, koniec rozmyślania o Justinie. Zobaczę która godzina. Opuściłam ręce, podniosłam głowę i otarłam łzy z policzka. Przekręciłam się na bok i chciałam wziąć do ręki moją kopertówkę gdy zobaczyłam że jej nie ma.
- Cholera - warknęłam.
Przecież brałam ją ze sobą do łazienki. No tak... pewnie musiała wypaść.
- Miley.. czego szukasz? - ktoś się zaśmiał.
Otworzyłam szeroko oczy i zastygłam w bezruchu. Ktoś tu był przez cały czas? Przecież nikogo nie widziałam...
Przekręciłam głowę w kierunku znajomego głosu i zobaczyłam Lucasa. Uchyliłam lekko usta ze zdziwienia. Co on tutaj robi? Czy on mnie porwał? Jeśli tak to jak mnie znalazł?
Tysiące pytań na które nie znam odpowiedzi.
Postanowiłam grać twardą.
- Lucas - zaśmiałam się - stęskniłeś się za mną?
- Nawet nie wiesz jak bardzo kochanie.
Skrzywiłam się na dźwięk ostatniego słowa.
- A ty za mną? Mam nadzieję że tak..
- Widzisz, muszę cię rozczarować, nie.
Lucas udał smutnego.
- Szkoda, ale nadal nie odpowiedziałaś mi na pytanie. Czego tam szukałaś? - ponowił pytanie.
- To chyba nie twój interes.
- Pewnie telefonu? Chciałaś zadzwonić do swojego Austina żeby ci pomógł? - zaśmiał się lecz ja wciąż byłam poważna - Przykro mi ale telefon razem z twoją torebką został w Nowym Jorku.
Został w Nowym Jorku czyli, że gdzieś wyjeżdżamy? No tak... pewnie znowu wracam do Kanady. Z resztą...nieważne.
Przewróciłam oczami.
- Nie przewracaj oczami jak do ciebie mówię - syknął Lucas wstając z miejsca.
- Bo co? - prychnęłam - Zabronisz mi? Nie sądzę.
Lucas podszedł do mnie i złapał z całej siły za nadgarstek. Zacisnęłam powieki i zęby z bólu.
- Jesteś pewna? - spytał unosząc brew.
Ścisnął jeszcze mocniej rękę. Nie wytrzymałam i krzyknęłam z bólu. Po chwili chłopak puścił moją rękę i poszedł z powrotem na swoje miejsce.
- Po co tak w ogóle uciekałaś?
Spojrzałam na niego jak na debila. W sumie to nim był.
"Po co uciekałaś?". 
Z pewnością gdyby jego porwali siedziałby bezczynnie i wykonywał wszystkich zachcianki,  nie próbowałby nawet uciekać, nie awanturowałby się, nic by nie robił.
Jasne...
- Przecież mówiłem ci, że szkoda czasu żebyś uciekała. Zawsze i wszędzie cię znajdziemy rozumiesz? Zawsze i wszędzie - syknął ale po chwili spoważniał - Chociaż tym razem chyba sama chciałaś byśmy cię znaleźli.
Znów spojrzałam na niego pytającym i zdziwionym wzrokiem. Ten tylko rzucił w moją stronę jakąś gazetę. Nie wiedziałam o co mu chodzi, więc wzięłam brukowiec do ręki, popatrzyłam na okładkę i zamarłam. Było tam moje i Austina zdjęcie w parku. Siedzieliśmy na ławce. Ale jak to? Przecież Austin tam poszedł i załatwił wszystko. Powiedział, że te zdjęcia nigdzie się nie pojawią. Wstrętni paparazzi... pewnie gdy usiedliśmy na ławce nie zauważyliśmy jednego z nich i daliśmy zrobić sobie zdjęcie. W ogóle nie szanują cudzej prywatności. Spojrzałam niżej i zobaczyłam krótki artykuł :

Austin Mahone i jego nowa dziewczyna?
Niedawno przyłapaliśmy znanego idola nastolatek - Austina Mahone z piękną nieznajomą. Dwójka nastolatków miło spędzała czas lecz niestety gdy zauważyli jednego z fotoreporterów dziewczyna się troszkę zdenerwowała i poprosiła chłopaka, aby powiedział paparazzi żeby skasowali te zdjęcia. Austin to zrobił i na dodatek im za to zapłacił! Na szczęście jednego z naszych fotoreporterów nie zauważyli i dalej spokojnie spędzali czas w parku. Czy to nowa dziewczyna Austina Mahone? Czy może po prostu przyjaciółka? Fanki nastolatka mogą czuć się zagrożone ;)
Więcej zdjęć "pary" na stronie 23.

Przerażona szybko przewróciłam na wspomnianą wcześniej stronę. To co tam zobaczyłam całkowicie mnie zszokowało. Było tam mnóstwo naszych zdjęć! Nawet gdy wchodziliśmy do domu. Cały czas nas śledzili. Robili nam zdjęcia na okrągło. Jest zdjęcie z praktycznie każdej chwili.
Zdenerwowana zaczęłam targać gazetę i po chwili już nic z niej nie było.
Podkuliłam nogi i oparłam się łokciami o kolana. Przejechałam dłonią po włosach i zamknęłam oczy odchylając lekko głowę do tyłu.
Jak mogłam być taka głupia? Przecież to było oczywiste, że dalej nas będą śledzić lub zbierze się jeszcze więcej fotoreporterów. No tak. Przecież to paparazzi - ludzie niedający żyć żadnej gwieździe.
Wkurzona, przez resztę drogi nie odezwałam się do Lucasa ani słowem.

Austin's POV :

Kurczę co ta Miley tyle czasu robi tam w tej łazience? Nie możliwe żeby tyle tam siedziała. A jak coś jej się stało?
Aż wzdrygnąłem się na samą myśl, że Miley coś mogło się stać. Bardzo się o nią bałem.
Nagle zauważyłem pewną dziewczynę przechodzącą obok moje stolika. Zaraz! Przecież to moja znajoma Vanessa.
- Vanessa? - spytałem.
- Austin? Cześć, dawno cię nie widziałam. Co tutaj robisz? - spytała z uśmiechem na twarzy.
- Przyszedłem z koleżanką.
- Koleżanką? - spytała śmiejąc się.
- Tak koleżanką - również się zaśmiałem. - Vanessa mam do ciebie prośbę - powiedziałem drapiąc się po karku.
- Słucham.
- Tylko wiesz.. to trochę głupie.
- Mów - zażądała.
- No dobra. Tak jak ci mówiłem przyszedłem tu z moją koleżanką Miley. Ona poszła do toalety i dość długo nie wraca. Mogłabyś pójść sprawdzić czy nadal tam jest? Wiesz.. martwię się o nią trochę. Tutaj masz jej zdjęcie - pokazałem jej zdjęcie Miley w moim telefonie aby zobaczyła jak wygląda. Pamiętam jak je robiłem. Byliśmy wtedy na zakupach - To pójdziesz?
- Jasne.
Dziewczyna wstała i odeszła od stolika. Czekałem jakieś 5 minut i zobaczyłem ją wracającą z powrotem.
- Wiesz, Austin tam nikogo nie ma.
Zamarłem. Jak to nie ma?!
Spróbowałem się lekko uśmiechnąć.
- No nic.. pewnie nie zauważyłem jak wychodziła. Mówiła mi że ma jakieś bardzo ważne spotkanie, pewnie musiała szybko iść - wymyśliłem na poczekaniu.
- No pewnie tak. Nie martw się. Słuchaj ja już muszę iść. Nie obrazisz się? 
- Nie no coś ty. Leć.
- Dzięki. To pa - cmoknęła mnie w policzek na pożegnanie.
- Cześć - uśmiechnąłem się.
Vanessa wyszła z restauracji a ja natychmiast poderwałem się z miejsca i ruszyłem w stronę toalet. Zapukałem do damskich i nic. Nie było nikogo. Vanessa miała rację...
Nagle w rogu pomieszczenia zauważyłem torebkę Miley. Szybko podbiegłem i ją podniosłem. Obok niej leżało jakieś rozbite szkło i czarna rękawiczka. Przeraziłem się. Porwali ją?!

Miley's POV :

Nie wiem ile minęło czasu ale właśnie dojeżdżaliśmy. Zdrzemnęłam się przez drogę.
Okolica wydawała mi się znajoma. Myślałam, że pojedziemy do fabryki ale nie. To na pewno nie tu. Więc gdzie? Postanowiłam poczekać aż wyjdę z samochodu. Usiadłam na fotelu, patrzyłam w okno i rozmyślałam. Nagle przed oczami mignął mi mój dom. Natychmiast się poderwałam. Jesteśmy gdzieś koło mojego domu? Ale po co? Przecież to nie jest po drodze do "naszej" siedziby. Nie wiedziałam o co chodzi. Bus się zatrzymał. Lucas podszedł do mnie.
- Masz się trzymać mnie. Nikt cię nie może widzieć. Nikt. Rozumiesz?
Skinęłam tylko głową i wyszliśmy z pojazdu.
Jakież było moje zdziwienia gdy okazało się że jesteśmy pod domem Justina.

____________________________________________________________
Heej :D 
OMG. To chyba mój najdłuższy rozdział haha xd
No ale myślę że się spodoba.
Przepraszam że nie dodaję rozdziałów systematycznie ale jeden rozdział zajmuje mi więcej czasu, inny mniej a też nie zawsze mam ten czas.
Bardzo chciałabym żeby te blog się wam podobał także staram się pisać jak najlepiej :)
Kiedy będzie nowy rozdział?
Może jeszcze zdążę w tym tygodniu ;)
A właśnie.. miałam to już napisać kiedyś. Przepraszam jeśli są jakieś problemy z linkami. Czasami nie wyświetlają się zdjęcia które miałam na myśli ;)
Dziękuję za ponad 5900 wyświetleń i wszystkie 69 komentarze haha xd 
PRZECZYTASZ? = SKOMENTUJ! :)
Do następnej
xoxo


5 komentarzy:

  1. super rozdział
    nie mogę się doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty. Proszę dodaj szybko nn <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne czekam na nastepny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Boze juz na poczekaniu wymyslam kolejne rozdzialy.... Ten blog jest po prostu abeixvalezxkapm *-*

    @iksssdeee

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski rozdział *.* czekam na nn <:

    OdpowiedzUsuń