Translate

czwartek, 11 kwietnia 2013

Rozdział 13

Podeszłam do samochodu, wsiadłam do niego i po chwili usłyszałam warkot zapalanego silnika.
________________________________________________________________

Ruszyłam z miejsca z piskiem opon. Wjechałam na główną drogę. Jechałam do Toronto. Po chwili włączyłam radio. Właśnie zaczynała się piosenka Beyonce - Single Ladies. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Justin mi kiedyś wspominał że bardzo lubi tą piosenkę. Dałam głośniej radio i po cichu podśpiewywałam sobie pod nosem refren. Przez chwilę zapomniałam po co tak właściwie jadę do tego Toronto. Na samą myśl o tym moja mina zrzedła. Już nigdy nie wyjdę z tego gówna. Już zawsze będę musiała przewozić narkotyki... A co jeśli będą mi kazać robić gorsze rzeczy? Musze przynajmniej spróbować się z tego wydostać. Nagle do głowy wpadła mi pewna myśl. Przecież jadę sama. Nikt nie wie gdzie teraz jestem. A gdyby tak dzisiaj uciec? Nie.. Przecież Paul powiedział że oni będą wiedzieć o wszystkim co robię... Dojadę do Toronto i jak nie zauważę żadnego auta, które za mną jedzie to będzie oznaczać, że faktycznie nikt za mną nie jedzie. 
Postanowiłam mój plan wcielić w życie i dociskając pedał gazu jechałam z uśmiechem na ustach w kierunku Toronto.
Po kilku godzinach jazdy wreszcie dojechałam do Toronto. Przez całą drogę nikt za mną nie jechał, więc faktycznie nikt mnie nie śledzi. Miałam jechać na Street Young <dop.aut. ulica wymyślona>. Tam miałam dostać towar i dostarczyć go z powrotem do Kanady. Jednak tam nie jadę...
Postanowiłam się na chwilę zatrzymać i spokojnie wszystko przemyśleć.
Niedaleko zauważyłam pobocze, więc zjechałam na nie, zgasiłam silnik i wyszłam z auta opierając się o maskę samochodową. Ręce włożyłam do kieszeni od jeansów.
Gdzie mogłabym pojechać? Hmm... na pewno nie za daleko bo na pewno pomyślą że pojechałam jak najdalej żeby mnie tylko nie znaleźli. Nie pojadę też nigdzie blisko...
Zawsze marzyłam żeby jechać.. właśnie! Przecież mogę pojechać do Paryża! Tak, to jest to.
Podekscytowana wsiadłam do samochodu i odpaliłam silnik. Odjechałam z pobocza i zmierzałam w kierunku lotniska.
Po pół godzinnej jeździe dotarłam na lotnisko. Auto zostawiłam na parkingu, wyciągnęłam moją torbę i ruszyłam w kierunku wejścia do budynku. Gdy weszłam od razu skierowałam się w kierunku kas. Miałam nadzieję że jest jeszcze przynajmniej ten ostatni bilet na lot do Paryża. Gdy doszłam, za kasą zauważyłam miłą panią. Miała może 40 lat.
- Dzień dobry w czym mogę służyć? - Spytała z uśmiechem.
- Dzień dobry, jest jeszcze bilet na lot do Paryża?
- Tak jest, ma pani szczęście został jeden ostatni.
Odetchnęłam z ulgą. Kasjerka zaśmiała się.
- To proszę.
Zapłaciłam za bilet i odeszłam od kasy. Lot miałam za 15 minut. Szybko skierowałam się do odprawy. 
Odebrałam swój bagaż i po chwili siedziałam już w wygodnym fotelu. 
- Prosimy o zapięcie pasów, za chwilę startujemy. - Po pokładzie samolotu rozszedł się głos stewardessy.
Chwilę później poczułam jak samolot odbija się od podłoża. Patrzyłam w okno. Obserwowałam chmury, które były tak blisko mnie. Na wyciągnięcie ręki. Wszystko z góry było takie... piękne? Na samą myśl o tym że teraz przez przynajmniej kilka dni będę mogła pobyć sama na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech.
Tylko gdzie ja się zatrzymam w tej Francji? Do hotelu nie będę mogła za bardzo pójść bo przecież wtedy mogą mnie namierzyć. Nie mam pieniędzy w gotówce tylko na karcie więc z łatwością będą to mogli zrobić. Myślałam jeszcze chwilę.
No tak.. czemu ja na to od razu nie wpadłam. Zatrzymam się u mojej kuzynki Niny. Bardzo się lubimy więc nie myślę żeby to był problem abym u niej przez jakiś czas zamieszkała. Nie ma męża, nie ma dzieci, chłopaka chyba też nie. Właśnie.. CHYBA. Ostatnio widziałam ją może rok albo dwa lata temu. Mogło się wszystko zmienić...
Po chwili moje oczy zaczęły się zamykać. Byłam bardzo śpiąca. Wygodnie ułożyłam się na fotelu i zamknęłam oczy przenosząc się w inny świat...

- Proszę wstawać. Zaraz będziemy lądować. - Obudziło mnie lekkie szarpnięcie za ramię przez stewardessę.
Otworzyłam oczy, przetarłam je i lekko uśmiechnęłam się do niej. Ta odwzajemniła uśmiech i odeszła.
Zapięłam pasy i czekałam aż wylądujemy.
Wyszłam z lotniska i zmierzałam w kierunku postoju taksówek. Zauważyłam jedną z nich stojącą niedaleko więc do niej podeszłam.
- Dzień dobry. - Powiedział straszy pan gdy wsiadłam do taksówki. Mówił po angielsku.
- Dzień dobry. - Powiedziałam z uśmiechem.
- Gdzie panienkę podwieźć? 
Podałam adres i ulicę kierowcy i po chwili wyruszyliśmy do domu mojej  kuzynki.
Przez drogę rozmawialiśmy. Okazało się że te pan ma na imię Robert, jest bardzo miły.
Po jakimś czasie wreszcie dotarliśmy pod ładny dom. Zapłaciłam i wyszłam z samochodu.
- Miłego dnia! - Dobiegł mnie głos taksówkarza.
Odwróciłam się i również odkrzyknęłam "Miłego dnia!"
Po chwili stałam  już pod drzwiami mieszkania. Zadzwoniłam do drzwi. Otworzyła mi Nina.
-  Miley?! - Wykrzyknęła.
Uśmiechnęłam się szeroko a Nina rzuciła się na mnie i mocno przytuliła.
- Jesteś tak dawno cię nie widziałam. - Powiedziała gdy oderwałyśmy się od siebie. - Co cię tutaj sprowadza?
- Przyjechałam odwiedzić kuzynkę. Nie można? - Spytałam z uśmiechem.
- No pewnie że można. Bardzo się cieszę. Wchodź. - Zaprosiła mnie do środka.
- Dzięki.
Przeszłyśmy do ładnego salonu.
- Napijesz się czegoś? - Spytała Nina.
- Wody jeśli można.
Dziewczyna poszła po napój a ja wygodnie usadowiłam się na kanapie.
- Proszę. - Postawiła przede mną szklankę z wodą.
- Dzięki.
- Zostajesz na kilka dni tak? - Spytała.
- No tak. Ale jeśli to jakiś problem...
- Nie no coś ty! - Wykrzyknęła i mnie przytuliła. - I tak siedzę teraz sama w domu.
- To fajnie. Masz kogoś na oku?
- Może mam... - Powiedziała tajemniczo.
- Mów szybko. Jaki jest? - Ponagliłam ją.
- No ma na imię ... - Ziewnęłam. - Nie, Miley idziesz spać. Ja ci tu będę opowiadać a przecież ty jesteś zmęczona po podróży. Chodź, zaprowadzę cię do sypialni.
- Nie. Opowiadaj, ja nie jestem jeszcze śpiąca. - Znów ziewnęłam.
- Właśnie widać. Chodź.
- No dobra ale pod jednym warunkiem.
- A ty jak zwykle uparta. - Wstała i założyła ręce na piersi. - Jakim? - Spytała i podniosła lewą brew do góry.
- Że jutro mi WSZYSTKO o nim opowiesz. - Powiedziałam dokładnie podkreślając "wszystko".
- Ehh.. no dobra, niech ci będzie, ale teraz chodź.
Wzięłam swoją torbę z którą tutaj przyleciałam i poszłam na górę za Niną. Weszłyśmy do bardzo ładnej sypialni.
- Ładnie. Sama urządzałaś? 
- Tak. Ostatnio zaczęłam się interesować projektowaniem wnętrz. Jutro ci opowiem a teraz idź spać.
- Dobra, ale mam jeszcze jedną prośbę.
- O co chodzi?
- Mogłabyś mi pożyczyć jakieś ciuchy do spania?
- Jasne. - Powiedziała z uśmiechem.
Podeszła do dużej szafy i po chwili poszukiwań wyciągnęła z niej piżamę i mi ją podała.
- Dzięki. - Powiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Nie ma za co. Ja już idę. Dobranoc.
- Dobranoc.
Nina wyszła a ja podeszłam do drzwi które znajdowały się w pokoju.
Otworzyłam je i tak jak myślałam była tam łazienka. Weszłam do środka i podeszłam do wanny. Zsunęłam z siebie brudne rzeczy i pozostawiłam je na podłodze. Nalałam gorącej wody do wanny po czym dokładnie umyłam  swoje ciało żelem, a włosy szamponem. Umyta wyszłam z wanny i owinęłam się grubym, puchowym ręcznikiem. Podeszłam do szafki i wzięłam z niej ciuchy, które dała mi Nina i nałożyłam je na siebie. Wypuściłam wodę z wanny, wzięłam brudne rzeczy i wyszłam z pomieszczenia.
Ubrania schowałam do swojej torby i położyłam się spać. Byłam bardzo zmęczona, dlatego już po kilku minutach odpłynęłam.

Obudziły mnie głosy dochodzące z dołu. Ktoś rozmawiał. Usiadłam na łóżku przecierając oczy. Po chwili wyszłam spod ciepłej pościeli i podeszłam do mojej torby wyciągając z niej czyste ubrania. Miałam je na dzisiaj a jutro najwyżej pożyczę jakieś od Niny. Z ubraniami w ręku poszłam do łazienki. Wykąpałam się i ubrałam w zestaw. Pomalowałam się lekko, musnęłam usta błyszczykiem i wyszłam z łazienki i zeszłam na dół. Skierowałam się do kuchni. Weszłam do pomieszczenia i zaparzyłam sobie świeżej kawy. Niny nigdzie nie widziałam. Nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi do kuchni. Odwróciłam się z uśmiechem na ustach. Myślałam że to Nina.
Gdy się odwróciłam kubek z kawą który miałam w ręce upadł i rozbił się na kawałki. Stałam w szoku.
- Lucas? - Wyszeptałam z strachem w oczach.
___________________________________________________________________

Heej :D Wreszcie dodałam nowy, przepraszam że tak późno.
Ostatnio rozdział był strasznie nudny a i takl były 3 komenatrze :D Dziękuję.
Dziękuję też za ponad 2500 wyświetleń :)
Przepraszam za błędy, jeśli jakieś będą.
Nowy postaram się dodać jak najszybciej.
Przeczytasz? = Skomentuj! :D
Do następnej
xoxo

3 komentarze:

  1. Wow nie spodziewałam sie tego.... Bedzie miała przechlapane.... Czekam na nn informuj mnie na twitterze @maja378

    OdpowiedzUsuń
  2. wowwww..... Czyżby Lucas był chłopakiem jej kuzynki? Chyba bd źle z tą jej 'ucieczką'. Czekam na nn. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne,już nie mogę doczekać się nowego rozdziału. ;)

    OdpowiedzUsuń