Translate

wtorek, 12 marca 2013

Rozdział 7.

Potem była już tylko ciemność.
_________________________________________________________________

Obudziłam się w jakimś ciemnym pomieszczeniu. W powietrzu można było wyczuć zapach stęchlizny. Podłoga była zimna i morka. Słyszałam świst powietrza, a po chwili na swoim ciele poczułam lekki podmuch wiatru. Wnioskowałam, że w pomieszczeniu było otwarte okno. Nie było kompletnie nic widać. Leżałam na podłodze. Powoli podniosłam się na rękach i wstałam. Upadłam. Strasznie kręciło mi się w głowie. Przeczesałam palcami włosy. Nagle z tyłu głowy na włosach poczułam coś twardego. Była to zaschnięta ciesz. Przejechałam trochę wyżej palcami i natrafiłam na rozcięty kawałek skóry na głowie. Ktoś mnie musiał uderzyć w tył głowy. Postanowiłam spróbować jeszcze raz wstać. Nie miałam już sił, ale też nie chciałam się poddać. Po raz kolejny powoli się podniosłam. Tym razem gdy wstałam od razu przytrzymałam się ściany broniąc się przed kolejnym upadkiem na ziemię. Ściany też były zimne. Gdzieniegdzie można było wyczuć dotykiem pozdrapywaną farbę ze ścian, gdzieś indziej poprzyklejane różne rzeczy do ścian, a jeszcze gdzie indziej pajęczyny i różne inne świństwa. Opierając i podtrzymując się o ścianę stawiałam przed siebie kolejne chwiejne kroki. Nagle natrafiłam na jakiś przycisk. Tak, to był włącznik od światła. Nacisnęłam włącznik. Miałam wielką nadzieję że zapali się jakaś żarówka i rozświetli pomieszczenie. Przynajmniej będę wiedziała jak wygląda i mniej więcej gdzie jestem. Niestety, ale żarówka nie działała. Była spalona lub jej wcale nie było. Zrezygnowana osunęłam się po ścianie na ziemię. Było mi zimno, a na dodatek to cholerne okno było otwarte. Miałam na sobie przecież tylko cienki sweter, który była na dodatek cały poszarpany i leginsy. Nie miałam jednego rękawa a drugi był cały mokry. Podkuliłam nogi pod brodę i oplotłam je ramionami. Twarz oparłam o kolana a z oka wypłynęła mi pojedyncza łza. Czekałam. Czekałam na ratunek. Wiem, że zostałam porwana, ale niestety nic od momentu wciągnięcia mnie do samochodu nie pamiętam. Ktoś mnie musiał uderzyć czymś w głowę. Bardzo się bałam. Nie wiedziałam kto mnie porwał i co mi zrobią. Może właśnie przed tym ostrzegał mnie Justin? Faktycznie... nie powinnam się z nim zadawać.

Obudziły mnie czyjeś głosy dochodzące zza drzwi. Leniwie uchyliłam powieki. W pokoju dalej było ciemno i zimno. Leżałam na podłodze. Musiałam wczoraj zasnąć gdy rozmyślałam. Nie podnosiłam się z podłogi. Wszystko mnie bolało. Nagle usłyszałam przekręcanie zamka w drzwiach.Ktoś je uchylił i do środka weszły jakieś dwie postacie. Po budowie ich ciała mogłam rozpoznać że byli to mężczyźni, ponieważ byli bardzo dobrze zbudowani. Byli silni, mieli duże mięśnie. 
- Szefie co dalej? - Zapytał jeden z nich. Był bardziej umięśniony od drugiego. Miał lekko zachrypnięty głos.
Udawałam że śpię. Nie chciałam mieć z nimi nic do czynienia.
- Na razie nic. Będziemy musieli ją umyć, przebrać i wyślemy ją do Lucasa. On rozkaże co będzie z nią dalej.
Po tych słowach mężczyźni wyszli z pomieszczenia a ja zostałam znów sama.
Otworzyłam już całkiem oczy, podniosłam się i usiadłam opierając się plecami o ścianę. Schowałam twarz w dłoniach. Rozmyślałam nad słowami, które wypowiedział chłopak. Gdzie ja pojadę? Do jakiego Lucasa? Co oni ze mną chcą zrobić? Dlaczego mnie porwali? Miałam tyle pytań, a na żadne z nich nie znałam odpowiedzi. No tak.. nie chciałam spokojnego życia to teraz mam za swoje...

Zasnęłam.

Znów obudziły mnie odgłosy dobiegające zza drzwi.
- Zostaw! - Znałam skądś ten głos. Tylko nie mogłam sobie przypomnieć skąd...
Nagle z hukiem otworzyły się drzwi i ktoś wrzucił do pomieszczenia w którym byłam, jakiegoś chłopaka.
- Następnym razem nie będę już taki miły. - Warknął mężczyzna i zamknął drzwi zostawiając razem ze mną w pomieszczeniu chłopaka.
Chłopak usiadł na jakimś krześle odwracając się tyłem do mnie.
Siedzieliśmy tak jakąś godzinę. W zupełnej ciszy. Słychać było tylko nasze oddechy.
W końcu ostrożnie się podniosłam i powoli podeszłam do krzesła stojącego naprzeciw chłopaka. Usiadłam na nim i przyglądnęłam się chłopakowi. Zaraz, zaraz  przecież to.. Justin!
- Justin?! - Krzyknęłam gwałtownie podnosząc się z krzesła. - Co ty tutaj robisz?! - Nic nie odpowiadał. Jedynie na mnie patrzył. - Justin co tu robisz? - Krzyknęłam już cała czerwona ze złości.
Wiem, że mnie porwali ale nie wiedziałam że jego też. Myślałam że Justin mnie teraz szuka. A jego porwali razem ze mną! No po prostu świetnie! Teraz zdaję się na siebie i Justina jak mi pomoże nas uratować. Przecież teraz nikt nie wie że nas porwali. Moi rodzice się pewnie martwią. Jedynym świadkiem mojego porwania był Justin. Tylko on mógłby zeznać że widział jak mnie wciągali do auta. Ale jego też porwali. Zaraz.. pewnie zrobili to specjalnie aby Justin nie poszedł na policję i nie zeznał, że widział porwanie. No ale zo..
- Pracuję. - Wreszcie odezwał się Justin przerywając tym moje rozmyślania. 
- Jak to "pracujesz"? Wogóle gdzie ja jestem? Możesz mi powiedzieć skoro tutaj "pracujesz"? - Spytałam a raczej krzyknęłam coraz bardziej wściekła.
- Jesteś w starej fabryce. - Odpowiedział ze spokojem.
- W jakiej starej fabryce do jasnej cholery?! Dlaczego mnie porwali?! Wszystko przez ciebie tak?!
- Mówiłem ci że nie możemy się razem spotykać!  Ale ty zrobiłaś wszystko po swojemu... spotkałaś się wtedy ze mną. Zrozum że nasze nie spotykanie się razem było dla twojego dobra. Myślisz że sam tego chciałem?! - Mówił Justin, a na sam koniec walnął pięścią w stół.
- To może mi chociaż wytłumaczysz jak to się stało że tutaj pracujesz? Wszystkich tak porywacie? To jakaś mafia? - Spytałam już  większym opanowanie, ale dalej byłam wściekła.
- Nie mogę ci powiedzieć.
Wybuchnęłam śmiechem.
- Przecież i tak już dużo rzeczy widziałam i słyszałam. A po za tym nawet gdybym chciała to komuś powiedzieć to mam rozumieć że nie mogę? - Justin przytaknął tylko głową. W sumie to nawet nie miałabym komu powiedzieć - No właśnie. Więc?
_________________________________________________________________

Heej :) Dodałam tak jak mówiłam. Postarałam się jeszcze dzisiaj napisać i tadaaaam jest :D
Przepraszam, ze taki krótki ale muszę już schodzić z komputera bo zaraz do mnie kumpla przyjdzie ;/
Pod ostatnim postem zapomniałam dodać : W bohaterach Miley i Harry'emu zmieniłam nazwisko na Cyrus :)
BARDZO wam dziękuję za te wszystkie miłe komentarze. Bardzo się ciesze że czytacie mojego bloga. Dziękuję wam wszystkim za ponad 600 (już niedługo 700) wyświetleń. 
Nowy rozdział dodam jutro lub pojutrze.
Teraz będę się jeszcze musiała nauczyć na angielski bo nie zaliczyłam odp. i muszę poprawić więc... nie wiem czy jutro dodam. Postaram się, ale nie obiecuje :)
Przeczytasz? = skomentuj :)
Do następnej
xoxo.


2 komentarze: