Translate

poniedziałek, 11 marca 2013

Rozdział 6.

 Chcę ją chronić. Przed wszystkim co najgorsze. Trzymać ją w swoich ramionach. Stała się dla mnie ważną osobą.
_____________________________________________________________


Miley's POV

"Find light in the beautiful sea
I choose to be happy...* " obudziły mnie pierwsze dźwięki mojego budzika. Leniwie usiadłam na łóżku, przetarłam oczy i wyłączyłam telefon. Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Delikatnie rozchyliłam firanki i promienie słońca wkradły się do mojego pokoju. Na mojej twarzy zagościł uśmiech, lecz po chwili przypomniałam sobie o wczorajszym czekaniu na Justina. Nie wiem dlaczego nie przyszedł. Podeszłam do biurka w celu sprawdzenia na telefonie czy dostałam wiadomość. Niestety, skrzynka była pusta. Zrezygnowana odłożyłam telefon. Postanowiłam dzisiaj zapytać Justina o wczorajszą sytuację. Może mi to wytłumaczy. Co ja mówię? Może? Jest mi winien wytłumaczenia. Pełna optymizmu podeszłam do swojej garderoby aby wybrać ubrania na dzisiaj. Gdy to już zrobiłam udałam się do łazienki. Weszłam pod natrysk i wmasowałam w swoje ciało żel o zapachu cytrusa. Potem umyłam włosy kokosowym szamponem i wyszłam z kabiny owinięta ręcznikiem. Założyłam wybrany wcześniej zestaw, wysuszone przedtem włosy zostawiłam jak zwykle rozpuszczone, na usta nałożyłam truskawkowy błyszczyk i musnęłam rzęsy tuszem. Poperfumowałam się jeszcze i gotowa wyszłam z łazienki. 
- Cześć mamo. - Powiedziałam po zejściu na dół. - Co na śniadanie?
- Naleśniki z nutellą - Odpowiedziała moja rodzicielka i obdarzyła mnie serdecznym uśmiechem.
Zasiadłam do stołu i czekałam na posiłek, który po chwili podała mi mama. Zaczęłam konsumować naleśniki. Po chwili po schodach na dół zszedł Harry.
- Hej. - Przywitałam się.
- No siema. Co jest do jedzenia? 
- Masz tutaj naleśniki. - Odpowiedziała mama podając do stołu wspomniany wcześniej posiłek.
- Dzięki. - Powiedział Harry.
Po zjedzonym posiłku, wzięłam swoją torbę, ubrałam buty i po pożegnaniu się z mamą całusem w policzek wyszłam z domu udając się do szkoły.
Droga minęła mi szybko. Słuchałam muzyki.
Po wejściu do szkoły udałam się do mojej szafki aby tak jak zwykle zostawić tam nie potrzebne książki, po czym udałam się na lekcje.
"Dryyyń" - wreszcie dzwonek na lunch.
Szybko podniosłam się z krzesła i ruszyłam w kierunku stołówki. Widziałam już dzisiaj Justina, ale nie podchodziłam do niego. Poza tym miałam wrażenie że mnie unikał.
Weszłam na stołówkę i udałam się w kierunku kasy zabierając wcześniej ze sobą tylko frytki i colę. Zapłaciłam za posiłek po czym udałam się do stolika przy którym zwykle siedzę.
- Cześć. - Powiedziałam z uśmiechem do ludzi siedzących przy nim.
- No siema, siema. - Odpowiedzieli. 
- Co tam? - Spytał George. To bardzo fajny chłopak. Coś mi się zdaje że Amelia mu się podoba.. ale może się mylę.
- Wszystko ok.? A u ciebie?
- Też.
Tak trwała nasza krótka wymiana zdań. Szybko zjadłam frytki i popiłam je colą. Do dzwonka było jeszcze jakieś 5 minut. Rozglądnęłam się po stołówce i zobaczyłam jak Justin właśnie wstaje od stolika. Czym prędzej zrobiłam to samo, wyrzuciłam pustą torebkę po frytkach do kosza a resztkę coli w butelce schowałam do torby. 
- Justin! - Nie reagował. - Justin! - Znów go zawołałam. - Justin proszę zaczekaj!
Wreszcie się zatrzymał, ale nie odwrócił. Był ubrany w szare luźne, opadające rurki i białą luźną bluzkę z krótkim rękawkiem a w ręku trzymał szarą bluzę. Podeszłam do niego.
- Cześć. - Nic nie odpowiedział.
- Dlaczego wczoraj nie przyszedłeś? Nawet nie zadzwoniłeś ani nie wysłałeś głupiego sms-a! - Dalej nie reagował. 
Nawet na mnie nie patrzył. Po prostu rozglądał się wszędzie byleby tylko nie napotkać mojego wzroku.
 - Justin popatrz na mnie! - krzyknęłam. Nic. - Justin do jasnej cholery popatrz na mnie! - wkurzyłam się.
Wreszcie niechętnie na mnie popatrzył. Sprawiał wrażenie że patrzenie dla mnie sprawia mu ból lub coś w tym rodzaju. 
- Dlaczego cię wczoraj nie było? - Spytałam już spokojniej. - Nie odezwałeś się, nie dałeś zna..
- Nie możemy się spotykać! - Przerwał mi łapiąc mnie za ramiona. - Rozumiesz?! Po prostu nie możemy! Tak będzie lepiej i dla ciebie... i dla mnie. - Ostatnie słowa powiedział prawie szeptem, zabrał ręce z moich ramion, odwrócił się na pięcie ostatni raz na mnie spoglądając i odszedł. Odszedł zostawiając mnie z milionami pytań na które tak bardzo chciałabym poznać odpowiedź.
                                                                           ***
- Jestem! - Krzyknęłam wchodząc do domu i ściągając buty.
- Dobrze, siadaj już podaję obiad. - Odpowiedziała mama z salonu.
Odłożyłam torbę na szafkę, weszłam do jadalni i usiałam na krześle czekając na posiłek, który po chwili podała mi mama.
Po zjedzonym obiedzie poszłam na górę. Weszłam na różne portale takie jak fb, tt.
Potem położyłam się na łóżku i zaczęłam rozmyślać o Justinie.
Nie, on by się tak nie zachował. To nie w jego stylu. On taki nie jest. Przynajmniej tak mi się wydaje. Przecież przedwczoraj jeszcze chciał się ze mną spotkać. Coś musi być na rzeczy. Może ktoś mu zakazuje spotykania się ze mną? Nie.. to głupie. A jeśli tak? Tylko kto i dlaczego? Nie wiem może i już wariuję ale nie zostawię tak tego.
Była już 19.38.
- Mamo! Idę się przejść! Będę za półtorej godziny! - Krzyknęłam ubierając buty.
- Dobrze! Tylko nie wracaj zbyt późno.
- Okej. - Odpowiedziałam i wyszłam z domu.
Zmierzałam do starej kamienicy w której pierwszy raz zobaczyłam Justina. Może dzisiaj też tam będzie. Może odpowie mi na nurtujące mnie pytanie "Dlaczego nie możemy się spotykać?". Teraz tam nikogo nie będzie więc będzie mógł spokojnie mi wszystko wytłumaczyć.
Po kilkudziesięciu minutach wreszcie doszłam na miejsce. Nikogo tam nie było. Postanowiłam poczekać. Czekałam 20 minut i nic. Kolejne 20 i dalej nic. Nagle ktoś wyszedł zza rogu. Zaraz! Przecież ja znam tą postać. Tak, to był Justin. Podeszłam do niego szybko i złapałam za ramię. Odwrócił się.
- Miley?! - Wrzasnął. - Co ty tutaj do jasnej cholery robisz? Mówiłem ci że nie możemy się spotykać!
- Ale dlaczego? Nie powiedziałeś mi dlaczego! - Odkrzyknęłam.
- Nie ważne. Chodź odprowadzę cię do domu.
- Nie, dojdę sama. Nie jestem małym dzieckiem!
- Miley.. tylko cię odprowadzę, nie chcę by ci się coś stało.
- Nie! Powiedziałam nie!
- Miley.. - spojrzał na mnie tym wzrokiem.
- No dobrze. - W końcu mu uległam.
Zaczęliśmy iść. Szliśmy może z pięć minut. Między nami panowała cisza. Nagle usłyszałam z daleka warkot silnika, który z minuty na minutę nasilał się. Pewnie to jakaś ciężarówka - pomyślałam. Justin wydawał się coraz bardziej zdenerwowany. Nie wiem dlaczego. Przecież nawet nic nie powiedziałam. Nagle zza rogu wyjechało duże, czarne auto. Z daleka można było zobaczyć jasne reflektory. Samochód się do nas zbliżał. Ja szłam dalej spokojnie. Nie wiedziałam co się za chwilę zdarzy...
Gdy auto było dostatecznie blisko nagle drzwi się otworzyły i ktoś wyskoczył z pędzącego samochodu i mnie do niego wciągnął. 
Potem była już tylko ciemność.
________________________________________________________________________

* Rihanna - Diamonds

Heej :D Notka dodana jeszcze dzisiaj ;D
Brat mnie wpuścił na komputer dzięki czemu mogłam dokończyć rozdział. Ufff. xdd
Bardzo wam dziękuję za prawie 600 wyświetleń :) Jesteście MEEEEEGA :D
BARDZO wam też dziękuje za te miłe komentarze. 
Dają mi takiego kopa do napisania następnego rozdziału i wenę że... hahaha ;D
Następną notkę postaram się dodać pojutrze :)
Przeczytasz? = skomentuj :)
Bardzo was proszę, dodajcie komentarz jeśli przeczytacie. Można z anonimowego także.. :) 
Do następnej
xoxo

3 komentarze:

  1. świetny..kiedy następny..?..:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zdąże to dodam jutro, a jak nie to pojutrze. Ale postaram się jutro ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ^_^ to jest swietne... Ciekawe co z Miley, aby tylko wyszla calo... Czekam na NN :**

    OdpowiedzUsuń