Była już godzina 22.39 więc odłożyłam swojego laptopa na stolik i ułożyłam się do spania. Nie musiałam długo czekać by Morfeusz zabrał mnie do swojej krainy snów.
____________________________________________________
Justin's POV :
- Okey to do jutra.
- Do jutra. - Pocałowała mnie w policzek a ja się uśmiechnąłem.
Po chwili odwróciła się na pięcie i weszła do domu.
Wyciągnąłem mojego iPhona z kieszeni, aby sprawdzić która jest godzina. Była 21.48. O 22.30 miałem być w starej kamienicy tam gdzie wczoraj. Miałem 40 minut więc zacząłem powoli iść. Miałem spotkać się tam z jakimś chłopakiem żeby sprzedać mu towar. Nie chcę tego robić ale muszę. Ludzie postrzegają mnie jako złego człowieka. Nie chcę dalej być w tym gównie. Chciałbym być normalnym chłopakiem, nie wiem czy to jeszcze kiedyś będzie możliwe. Zack każe mi sprzedawać narkotyki. Czasem też muszę gdzieś wyjeżdżać żeby je przewieść. Pewnie spytacie dlaczego to muszę robić? Otóż kiedyś zrobiłem coś złego. Coś czego teraz się bardzo wstydzę. Gdybym tylko mógł cofnąć czas... na pewno bym tego nie zrobił. Przez to teraz Zack ma na mnie "haka" i chcąc czy nie chcąc muszę robić to co on mi każe, a gdybym tego nie robił już dawno bym pewnie siedział w więzieniu. Ale kiedyś się to skończy. Już nie będę mu podporządkowany. Będę musiał coś wymyślić. Teraz należę do mafii. Rozprowadzanie, sprzedawanie narkotyków i te sprawy. Tak... są jeszcze zabójstwa, ale ja taki nie jestem. Nie chcę zabijać ludzi, i na szczęście na razie mi tego nie każą robić. Zajmuje się tym głównie Zack. To on jest "dowódcą" całej mafii, która jest naprawdę potężna. Nawet policja się go boi. Boi się mu sprzeciwić, ponieważ wie ilu ma ludzi i co oni są w stanie zrobić. Siedzibę mamy niedaleko tej kamienicy do której zmierzam. Jest to stara, opustoszała fabryka. Nikt nie ma pojęcia że w środku znajdują się mieszkania, pokoje... że w środku wogóle ktoś jest. Zack wybrał to miejsce aby nikt się nie zorientował gdzie mamy siedzibę.
Doszedłem na miejsce. Zauważyłem że jakiś chłopak stoi niedaleko oparty o ścianę. Ruszyłem w jego kierunku.
- Masz towar? - pytał gdy do niego podszedłem.
Oboje mieliśmy kaptury więc nie byłem w stanie zobaczyć jego twarzy.
- Mam.
Z kieszeni bluzy wyciągnąłem folię, a w niej biały proszek. Podałem mu szybko i dyskretnie do ręki, którą od razu schował do kieszeni razem z narkotykami.
- Dzięki. - Powiedział.
Skinąłem tylko głową. Chłopak powoli się oddalał. Gdy zniknął mi z pola widzenia odwróciłem się na pięcie i zmierzałem w kierunku domu.
Gdy już miałem wychodzić z kamienicy nagle ktoś mnie przycisnął do ściany. Okazało się, że to Zack.
- Czego chcesz? - wysyczałem.
- Znalazłeś sobie dziewczynę? - Gorzko się zaśmiał i spojrzał na mnie.
- Co ty mówisz? Jaką dziewczynę?
- Nie wiesz? To ja ci przypomnę. - Puścił mnie i pokazał mi zdjęcia.
Na zdjęciach byłem ja i Miley gdy szłem odprowadzić ją pod jej dom.
- Skąd to masz? - Wysyczałem. Nie miał prawa robić mi zdjęć. To moje prywatne życie!
- Ma się swoje sposoby - Zaśmiał się. - Masz się z nią nie spotykać.
- Co? - Wrzasnąłem. - Czemu z nikim nie mogę się spotykać? Dlaczego nie mogę mieć przyjaciół?!
- Oj Justin.. jeszcze się nie nauczyłeś że my nie mamy przyjaciół?! Nie możemy mieć!
- Ale ja nie jestem taki jak wy! Zrozum to! Nie chcę być w tej zasranej mafii!
- Trzeba było kiedyś pomyśleć zanim zrobiłeś to co zrobiłeś. Teraz masz tego konsekwencje - Warknął.
- Przecież nikomu nie powiem.
- Skąd ja mogę wiedzieć czy teraz nie kłamiesz?
- Dupek. - Warknąłem cicho pod nosem.
- Co powiedziałeś? - Zack zaczął się do mnie powoli zbliżać.
- Jesteś dupkiem! - Krzyknąłem głośniej.
Zack do mnie podszedł i wymierzył mi cios w twarz. Po chwili poczułem jak krew spływa mi z nosa.
- Nigdy więcej tak nie mów!
- Bo co? - Prychnąłem.
Zack znowu do mnie podszedł i jeszcze raz uderzył mnie w twarz. Tym razem mocniej.
- Masz się więcej nie spotykać z tą dziewczyną albo pożałujesz. - Warknął i odszedł.
Osunąłem się na ziemię. Dlaczego chociaż raz nie mogę mieć znajomych albo przyjaciela? Bo w tej "branży" nie można - znałem na pamięć tą regułkę Zack'a. Prychnąłem. Dla nich liczy się tylko kasa i wyrządzanie krzywdy innym. Miley wydaję się być naprawdę fajną dziewczyną. Coś mnie do niej ciągnie. Nie wiem co. Chciałbym się o niej więcej dowiedzieć. Nie chciałem się z nią wczoraj żegnać pod jej domem. Raz nawet naszła mnie myśl aby spróbować jak smakują jej usta. Chciałem ją bliżej poznać i jutrzejsze spotkanie wydawało się być idealną okazją. Ona jest taka piękna. Ma piękne niebieskie oczy (dop. aut. w moim opow. Miley ma niebieskie-błękitne oczy ) w które mógłbym się wpatrywać godzinami. Rozmarzyłem się.
Po chwili wstałem z ziemi i ruszyłem w kierunku mojego domu. Po jakichś 25 minutach byłem na miejscu. Zapaliłem światło w przedpokoju i ściągnąłem buty. Klucze odłożyłem na małą szafkę. Ściągnąłem bluzę i udałem się w stronę kuchni. Otworzyłem lodówkę i wyciągnąłem z niej wodę. Odkręciłem butelkę i zaspokoiłem pragnienie. Odłożyłem opakowanie na swoje miejsce, zgasiłem światło w kuchni i poszedłem na górę wziąść prysznic. Wszedłem do łazienki i stanąłem przed lustrem. Na wardze i policzku miałem krew. Przemyłem to wodą. Trochę piekło. Wszedłem szybko pod prysznic i umyłem swoje ciało. Od razu poczułem się lepiej. Wyszedłem spod prysznica i owinąłem się ręcznikiem wokół pasa. Poszedłem do pokoju wziąć stamtąd moje bokserki i szare dresy. Zabrałem rzeczy i wróciłem z powrotem do łazienki. Ubrałem się i poszedłem do mojego pokoju. Sprawdziłem na iPhonie która godzina. Była 23.57. Byłem już zmęczony więc przykryłem się kołdrą i zamknąłem oczy oczekując na sen.
Miley's POV :
Rano obudziłam się o 7.30. Przetarłam oczy i wstałam z łóżka. Podeszłam do okna i odsłoniłam firankę. Świeciło słońce co spowodowało uśmiech na mojej twarzy. Poszłam do garderoby wybrać strój na dzisiaj. Potem poszłam do łazienki, umyłam się, założyłam wybrany zestaw, zrobiłam lekki makijaż i zeszłam na dół.
- Dzień dobry. - Powiedziałam gdy weszłam do kuchni.
Przy stole siedział Harry zjadając przygotowane przez mamę kanapki.
- Cześć córeczko - powiedziała mama.
- Siema siostra.
- Cześć - uśmiechnęłam się.
- Siadaj, masz tutaj kanapki.
- Dzięki.
Zjadłam kanapki przygotowane przez moją rodzicielkę i wstałam od stołu.
- Mamo, idę do szkoły - powiedziałam - pa.
- Pa - Ucałowałam mamę w policzek.
Ubrałam swoje czarne trampki, zabrałam torbę z książkami i wyszłam na dwór. Zapowiadał się udany dzień.
_______________________________________________________________________________
Hej :* Nooo wreszcie dodałam :D Pisałam 3 godziny xd
BARDZO wam dziękuje za te miłe komentarze. Nawet nie wiecie jaką mi one dają motywację do pisania i radochę :D Notki postaram się dodawać systematycznie :) Przepraszam za błędy, ale starałam się jak najszybciej dodać.
Przeczytasz - skomentuj :)
Czekam na wasze komentarze. :D
Do następnej ;*
xoxo
Zarąbiste :*
OdpowiedzUsuńboski *.*
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuń